Apple może mieć problem

Prawdopodobnie wkrótce w całej Unii Europejskiej będzie konieczność stosowania jednego rodzaju ładowarek do telefonu. To odpowiedź na problem z coraz większą ilością elektrośmieci. To rozwiązanie, może okazać się problematyczne dla Apple, które ma dedykowaną do swoich sprzętów ładowarkę.

Problem z różnorodnością ładowarek nie jest nowy. Debata na temat ujednolicenia ładowarek do wszystkich modeli telefonów, ciągnie się już od 2009 r. Wtedy Komisja Europejska zainicjowała dobrowolne porozumienie producentów urządzeń mobilnych, które przyniosło skutek i weszło w życie w 2011 r.

Producenci umówili się na sprzęt ładowany za pomocą końcówki typu USB - C. W porozumieniu nie uczestniczyła jednak firma Apple. Producent wykorzystuje w swoich sprzętach końcówkę typu Lightning. Nie zamierzał z niego zrezygnować, bo taki ma model biznesowy – aby wszyscy klienci korzystali wyłącznie z jego sprzętów. Nie od dziś wiadomo, że ładowarka do IPhone, jest droższa od tradycyjnej. Obecnie na rynku mamy urządzenia ze złączami microUSB, USB-C oraz Lightning.

W 2020 roku Parlament Europejski przegłosował wprowadzenie standardowej ładowarki do telefonów komórkowych. Głównymi argumentami były kwestie środowiskowe, ale też potrzeby użytkowników. Sprawą ma zająć się Komisja Europejska. Nowe zasady mają wejść w życie do połowy 2024 r. Producenci będą także zobowiązani do zaprzestania sprzedaży ładowarki do każdego nowego smartphone’a. O tym pisaliśmy już w artykule: Telefon sprzedawany bez ładowarki – skąd taki pomysł?

Apple uważa, że jego ładowarki przestaną być przydatne i ostatecznie trafią na stertę elektrośmieci. Nie jest więc to żadne rozwiązanie problemu, a dodatkowo nie sprzyja rozwojowi innowacyjności.

Ujednolicenie w UE ładowarek tak, aby można było jedną stosować do różnych urządzeń, na przykład smartfonów, czy tabletów, jest zdecydowanie dobrym rozwiązaniem. Według wyliczeń ekspertów, niepotrzebne ładowarki, które wyrzucają użytkownicy, stanowią aż 51 tys. ton elektrośmieci rocznie.