Kapsuła do umierania wzbudza kontrowersje

Niedawno zaprezentowana kapsuła do umierania, wzbudza szereg skrajnych emocji. Jedni uważają, że to innowacyjne rozwiązanie, które ulży w cierpieniu nieuleczalnie chorym osobom. Inni twierdzą, że to zbyt duża ingerencja w ludzkie życie i ułatwienie popełnienia samobójstwa osobom, które mają szansę żyć.

Sarco, czyli potocznie nazywana kapsuła do umierania lub kapsuła samobójstwa wspomaganego jest już dostępna w Szwajcarii. Maszynę zaprojektował znany z działalności na rzecz legalizacji eutanazji, doktor Philip Nitschke. Od nowego roku mogą z niej skorzystać osoby nieuleczalnie chore. W Szwajcarii podobnie jak w Holandii, Belgii, Luksemburgu czy Kanadzie, samobójstwo wspomagane jest dozwolone. Osoby, które zdecydują się na ten krok, są pod kontrolą lekarza. Samobójstwo wspomagane różni od eutanazji tym, że odpowiedzialność za ten czyn przypada tej osobie, a nie lekarzowi.

W przypadku Sarco, do oceny stanu psychicznego osób decydujących się na śmierć w wyniku wspomaganego samobójstwa, przyprowadza się badania psychologiczne. Mają one ocenić, czy ten wybór jest świadomy, czy podyktowany chorobą psychiczną. Badanie polega na wypełnieniu testu online, po którym otrzymuje się kod dostępu do Sarco.

Kapsuła działa w ten sposób, że osoba, które chce zakończyć swoje życie, wpisuje kod, kładzie się do kapsuły, zamyka się i naciska specjalny przycisk, który sprawia, że wnętrze kapsuły wypełnia się azotem. Zredukowany tlen powoduje, że osoba, znajdują się w środku, traci przytomność, a następnie umiera wskutek nieodtlenienia, czyli uduszenia lub zatrzymania akcji serca. Cały proces trwa zaledwie kilka minut. Jeżeli ktoś się rozmyśli, zanim starci przytomność może wcisnąć alarmowy przycisk lub otworzyć wieko kapsuły. Jak informują media, Sarco można przewieźć w dowolny zakątek świata, np. do domu. Osoba, która decyduje się na ten ostateczny krok, może mieć więc w pobliżu najbliższą rodzinę.